Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

poniedziałek, 28 września 2015

Malmö



 Malmö 

(wow!)



Stworzyłem sobie nową zasadę. Nie marnuj czasu w samolocie na siedzenie i patrzenie się w fotel - pisz bloga! Lecąc do Eindhoven znalazła się więc chwila, aby opisać to co działo się w Malmö. A jest co wspominać. Będę chyba w tym wypadku mniej pisał, a więcej obrazował zdjęciami.





Jedno z największych miast w Szwecji, a do tego jakie ładne! Jakiś czas temu postanowiłem, że przed zwiedzaniem nowego miasta, nie będę się o nim dużo dowiadywał, albo po prostu wcale. Może jestem ignorantem, ale dzięki temu miasto może Cię pozytywnie zaskoczyć. Tak było właśnie w tym przypadku. Gdy tylko dotarliśmy do Malmö z Lund i wyszedłem na powierzchnię, widok zaparł mi dech w piersiach. Automatycznie włączył się japanesee mode, gdyż chciałem robić masę zdjęć wszystkiego, co mnie otacza.







Miasto od zachodu otacza morze, ale dzięki budynkom nie było wietrznie, a wręcz przeciwnie. Co więcej, budynki dość dobrze tłumiły hałas i nawet w okolicy osiedli było cicho i przyjemnie. Na zachód rozciąga się jeszcze jeden niecodzienny widok - most łączący Malmö z Kopenhagą, oraz jej ogromne, białe wiatraki. To było coś niesamowitego podziwiać piękne Malmö i patrzeć na (nie)odległą Kopenhagę, którą mieliśmy zwiedzać następnego dnia.




A w tle most do Kopenhavn!




Obowiązkowym punktem programu było udanie się w kierunku Turining Torso zaprojektowanego przez hiszpańskiego architekta - Santiago Calatrave - najwyższego (190 m) i jedynego wieżowca w Malmö, skutecznie się wyróżniającego i robiącego ogromne wrażenie. Budynek ten widać praktycznie z każdego miejsca w Malmö, zastanawiam mnie tylko, czy niektórzy mieszkańcy tak samo mówią o tej budowli, jak niektórzy Warszawiacy o Pałacu Kultury, że najlepsze miejsce to jego taras widokowy, bo z stamtąd go nie widać.









Udaliśmy się nabrzeżem w stronę nowoczesnych i świeżo powstałych osiedli, które są nowymi inwestycjami w mieście. Mają one na celu przekształcenie starego portu w modernistyczną dzielnicę, w której można poruszać się przede wszystkim pieszo i na rowerze.  Ważny aspekt odgrywa też zrównoważony rozwój i przyjazne dla środowiska użytkowanie budynków. Tak jak spodobały mi się osiedla w Lund - tu po prostu zakochałem się w tej architekturze od pierwszego wejrzenia. Tak, wiem, już któryś raz zakochuje się w jakimś aspekcie Szwecji, ale te budynki na prawdę są genialne! 




Następnie trafiliśmy na Uniwersytet w Malmö, który jest szklanym, wielopiętrowym, modernistycznym budynkiem z wielką rzeźbą po środku holu. Wygląd szedł w parze z jakością, więc rozwiązania w środku również były zaskakujące - jak system automatycznego zwracania książek na taśmociągu. Ogólnie muszę stwierdzić, że mógłbym tu studiować.






Kolejny punkt w programie to wykład, a raczej prezentacja pani manager ds. projektów miejskich (przynajmniej z tego co pamiętam :P). Dowiedzieliśmy się jak Malmö ma się rozrastać, i do kiedy mają powstać konkretne nowy budynki. Sam plan bardzo mi się podobał, ale został trochę zepchnięty na margines przez ciężką walkę ze snem. Powiedzmy, że padł remis, bo nie usnąłem, ale nie było łatwo.






Potem kolejny przemarsz przez miasto wprost do hostelu. A tam wszystko potoczyło się dość szybko. Sklep monopolowy, jeden z dwóch w Malmö, który wyglądał jak supermarket. Na wejściu obsługa rozdaje koszyki, a potem doradzają klientom jaki rodzaj alkoholu  powinni wybrać, w zależności od celu. Pomimo tego, że nie znalazłem żadnego polskiego piwa, to i tak czułem się jak w wielkim sklepie, do którego przyjechałem po zwykłe zakupy. 






Aby miło zakończyć dzień zrobiliśmy obiad z naszymi niemieckimi koleżankami i zaczęliśmy katować je naszymi polskimi trudnymi słowami. W tym przypadku bardzo dobrze dawały sobie rade i nauczyły się nawet liczyć do 10, ale po tym jak mieszały wino z wodą, trzeba stwierdzić, że pić to się jeszcze nie nauczyły. 






Po kolejnych piwkach Niemki zastąpiło dwóch chłopaków z Belgii oraz Lora z Afryki mieszkająca w Paryżu. Gadaliśmy chyba z godzinę, która wypełniona była wybuchami śmiechu i totalnie randomowymi tematami. Kolejny dzień - śniadanie o 6.30, trzeba było więc kłaść się spać - do jednego z najwygodniejszych łóżek w jakich spałem.  





Z ciekawostek warto jeszcze dodać, że podobno wiele Szwedów mieszka w Malmö, ale rozlicza się w Danii bo podatki są niższe, a z kolei mieszkający tu Duńczycy kupują mieszkania w Malmö bo są tańsze. Wszystko (a właściwie pieniądze) zostaje więc w rodzinie.




Od czasu wycieczki, w Malmö byłem jeszcze raz, tym razem tylko się przesiadając, ale wciąż dało się poczuć bardzo fajną atmosferę rześkiego poranka. Gdyby tylko nie te zastępy imigrantów leżących na kocach na dworcu, a przy okazji mających nowe smartfony w rękach…



Tak czy siak, Malmö jest miastem, które z chęcią będę odwiedzał, a kto wie może i kiedyś tam pomieszkam.














A już niedługo Kopenhavn :) Trzymajcie się.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz