Jämjö

  Jämjö

Nie można siedzieć w sobotę w domu! Jednak jako, że było już dość późno zrezygnowaliśmy narazie z wycieczki do Växjö, ale wybraliśmy się na trochę krótszą - do Jämjö. Jest to małe, typowe, bo puste w weekend, miasteczko położone jakieś 15 km na wschód od Karlskrony. Także dotrzeć udało się zwykłym autobusem miejskim. 

W "centrum" miasteczka był przystanek, szkoła, kawiarnia, placyk, fryzjer, kościół z cmentarzem, kładka i  dwa supermarkety. Plus minus typowe małe szwedzkie miasteczko, które do życia pobudza głównie sklep (Koop lub ICA). Po rozejrzeniu się stwierdziliśmy, że warto (najpierw) odwiedzić szkołę i kościół. Pomimo dość ładnej pogody - wszędzie pustki. Wyjątkiem była starsza pani, która zagadała do nas przy kościele. Może nieznajomi ludzie byli dla niej poniekąd atrakcją. Planem było jednak dotarcie do wybrzeża i morza idąc na południe. 

Wyskacz swoje imię!

Ruszyliśmy drogą coraz bardziej oddalając się od środka miasteczka. Idąc chodnikiem mijaliśmy tylko puste podwórka, kolorowe domy i samochody. Po jakimś czasie zeszliśmy z asfaltu, aby dalej iść polną drogą ku majaczącej gdzieś wodzie. Trafiliśmy na ścieżkę przez las, która zaprowadziła nas wprost do starego obozu Wikingów, a właściwie jego kamiennych pozostałości. 

Jak się niestety okazało dojście do wody było zablokowane. Z jednej strony drut kolczasty, a obok wielometrowy pas trzciny. Po popatrzeniu z daleka i zrobieniu zdjęć zgodnie zadecydowaliśmy o powrocie, tym bardziej, że robiło się coraz zimniej i ciemniej. 

Po pół godzinie wreszcie dotarliśmy na przystanek i po małych zakupach w okolicznym "centrum handlowym" wróciliśmy grzejąc się w autobusie. Miły przerywnik pozwalający utwierdzić się w przekonaniu iż małe miasteczka w regionie Blekinge nie są zbyt żywe, ale kryją wiele ładnych miejsc i widoków.  Miejmy nadzieje, że w końcu za tydzień uda się zdobyć Växjö.