Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

wtorek, 10 listopada 2015

Wilno cz.2




Wilno


2/2 - Nowe Wilno



Dotarliśmy do nowej części Wilna - Dzielnica wieżowców. Całkowicie wyrzucona poza historyczny  obszar Starego Miasta, co jest jak najbardziej słusznym zabiegiem. Ale to co dzieje się wewnątrz tej części miasta to już inna sprawa. Może i dobrze, że "nowe" miasto nie ma nic wspólnego z tym starym, bo po zwiedzaniu starego miasta odniesiemy raczej architektonicznie pozytywne wrażenia. Różnica. Gdy przejdziemy już przez most "ozdobiony" ogromnym wystającym kolcem, trafiamy na parking jednego z wieżowców oraz szereg podziemnych przejść, dzięki którym możemy dostać się do galerii handlowych i chyba jedynej ciekawej rzeczy - Placu Europejskiego, który i tak był pusty. 


Róg jednorożca? Wielki kolec? Zegar słoneczny na moście?



No dobra, może nie jest aż tak źle, ale widok na prawdę zaskakuje. Wieżowce sprawiają wrażenie jakby były umieszczone obok siebie całkowicie przypadkowo i bez żadnej hierarchii. Gdy dotarliśmy do pl. Europejskiego okazało się, że za wiele na nim nie ma. Pustka. Kilku ludzi przy stolikach w sąsiadującej restauracji. To zaskakujące, jak mogą różnić się dzielnice jednego miasta, niezależnie od kraju, w którym się znajduje (np. Malmö). 








Do you speak English?




Wilno zwiedzone, godzina 17, pora ruszać na lotnisko i wracać do Szwecji. Idziemy na dworzec i łapiemy trolejbus nr. 2, linia, którą (wydawało nam się, że) jechaliśmy z lotniska. Kupno biletów,  grubszy kierowca w średnim wieku, nic nie mówi, posługuje się tylko znakami - coś tu nie gra - myślę. Ale cóż, pytam się po angielsku czy ten autobus jedzie na lotnisko. Kierowca przytakuje. Siadamy, jedziemy, ale coś wygląda nie tak. Pytam kierowcy jeszcze raz i ponownie twierdzące skinienie. Nagle odzywa się jeden z pasażerów i łamaną polszczyzną pyta się czy może nam jakoś pomóc. Jak się okazało, jechaliśmy złym (trolej)busem i to w inną stronę. Chwila paniki i wyskakujemy na najbliższym przystanku, gdy nagle Agata zaczyna biec za trolejbusem. Z tego wszystkiego myślała, że zostawiła w nim portfel. Akcja jak z filmu, gdy stoimy z Dominiką na przystanku i próbujemy znaleźć kogoś kto potrafiłby mówić po angielsku i byłby w stanie nam pomóc, a Agata goni po ruchliwej ulicy trolejbus, który zatrzymuje się na czerwonym świetle, po czym wskakuje do niego, przejeżdża jeden przystanek i wraca do nas zdyszana, mówiąc, że portfel miała w torebce.

Gdy w końcu udało się znaleźć odpowiedni przystanek i bus trochę się uspokoiliśmy. Czekała nas jednak jeszcze przesiadka, a na próżno było szukać angielskojęzycznej pomocy wśród współpasażerów. Wreszcie trafiliśmy na dość młodą dziewczynę, która wszystko nam wytłumaczyła. Potem jeszcze chwila stresu przez korki, zmasowana akcja kanarów i ... jesteśmy na dworcu, uff - wreszcie.

Mimo, że w Wilnie było całkiem fajnie to dobrze było już być na lotnisku w stronę powrotną. Za symboliczną scenę opisującą to miasto, jak i ten wyjazd niech posłuży więc (prawdopobnie) głuchoniemy kierowca, który nie słysząc/ nie rozumiejąc przytakuje i wprowadza nas w błąd sprowadzając na nas małą lawinę nieszczęść i stresu.

Ostatni i symboliczny obraz z Wilna

Wilno polecam, ale na krótki wypad i to z lepszą pogodą niż z tą szaroburą - jesienną. 







Jak ci się podoba Agatko?



Za zdjęcia & wiedzę, potrzebną do stworzenia tego wpisu & wspomnienia & wspólny wyjazd - dziękuję Agacie i Dominice! 

Częstotliwość postów trochę spadła, ale to przez czasowy brak motywacji, natłok pracy i odwiedziny rodzinki w Polsce, ale wkrótce wpis o kolejnym szwedzkim mieście! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz