Wilno
2/2 - Nowe Wilno
Dotarliśmy do nowej części Wilna - Dzielnica wieżowców. Całkowicie wyrzucona poza historyczny obszar Starego Miasta, co jest jak najbardziej słusznym zabiegiem. Ale to co dzieje się wewnątrz tej części miasta to już inna sprawa. Może i dobrze, że "nowe" miasto nie ma nic wspólnego z tym starym, bo po zwiedzaniu starego miasta odniesiemy raczej architektonicznie pozytywne wrażenia. Różnica. Gdy przejdziemy już przez most "ozdobiony" ogromnym wystającym kolcem, trafiamy na parking jednego z wieżowców oraz szereg podziemnych przejść, dzięki którym możemy dostać się do galerii handlowych i chyba jedynej ciekawej rzeczy - Placu Europejskiego, który i tak był pusty.
Róg jednorożca? Wielki kolec? Zegar słoneczny na moście? |
No dobra, może nie jest aż tak źle, ale widok na prawdę zaskakuje. Wieżowce sprawiają wrażenie jakby były umieszczone obok siebie całkowicie przypadkowo i bez żadnej hierarchii. Gdy dotarliśmy do pl. Europejskiego okazało się, że za wiele na nim nie ma. Pustka. Kilku ludzi przy stolikach w sąsiadującej restauracji. To zaskakujące, jak mogą różnić się dzielnice jednego miasta, niezależnie od kraju, w którym się znajduje (np. Malmö).
Do you speak English?
Wilno zwiedzone, godzina 17, pora ruszać na lotnisko i wracać do Szwecji. Idziemy na dworzec i łapiemy trolejbus nr. 2, linia, którą (wydawało nam się, że) jechaliśmy z lotniska. Kupno biletów, grubszy kierowca w średnim wieku, nic nie mówi, posługuje się tylko znakami - coś tu nie gra - myślę. Ale cóż, pytam się po angielsku czy ten autobus jedzie na lotnisko. Kierowca przytakuje. Siadamy, jedziemy, ale coś wygląda nie tak. Pytam kierowcy jeszcze raz i ponownie twierdzące skinienie. Nagle odzywa się jeden z pasażerów i łamaną polszczyzną pyta się czy może nam jakoś pomóc. Jak się okazało, jechaliśmy złym (trolej)busem i to w inną stronę. Chwila paniki i wyskakujemy na najbliższym przystanku, gdy nagle Agata zaczyna biec za trolejbusem. Z tego wszystkiego myślała, że zostawiła w nim portfel. Akcja jak z filmu, gdy stoimy z Dominiką na przystanku i próbujemy znaleźć kogoś kto potrafiłby mówić po angielsku i byłby w stanie nam pomóc, a Agata goni po ruchliwej ulicy trolejbus, który zatrzymuje się na czerwonym świetle, po czym wskakuje do niego, przejeżdża jeden przystanek i wraca do nas zdyszana, mówiąc, że portfel miała w torebce.
Gdy w końcu udało się znaleźć odpowiedni przystanek i bus trochę się uspokoiliśmy. Czekała nas jednak jeszcze przesiadka, a na próżno było szukać angielskojęzycznej pomocy wśród współpasażerów. Wreszcie trafiliśmy na dość młodą dziewczynę, która wszystko nam wytłumaczyła. Potem jeszcze chwila stresu przez korki, zmasowana akcja kanarów i ... jesteśmy na dworcu, uff - wreszcie.
Mimo, że w Wilnie było całkiem fajnie to dobrze było już być na lotnisku w stronę powrotną. Za symboliczną scenę opisującą to miasto, jak i ten wyjazd niech posłuży więc (prawdopobnie) głuchoniemy kierowca, który nie słysząc/ nie rozumiejąc przytakuje i wprowadza nas w błąd sprowadzając na nas małą lawinę nieszczęść i stresu.
Gdy w końcu udało się znaleźć odpowiedni przystanek i bus trochę się uspokoiliśmy. Czekała nas jednak jeszcze przesiadka, a na próżno było szukać angielskojęzycznej pomocy wśród współpasażerów. Wreszcie trafiliśmy na dość młodą dziewczynę, która wszystko nam wytłumaczyła. Potem jeszcze chwila stresu przez korki, zmasowana akcja kanarów i ... jesteśmy na dworcu, uff - wreszcie.
Mimo, że w Wilnie było całkiem fajnie to dobrze było już być na lotnisku w stronę powrotną. Za symboliczną scenę opisującą to miasto, jak i ten wyjazd niech posłuży więc (prawdopobnie) głuchoniemy kierowca, który nie słysząc/ nie rozumiejąc przytakuje i wprowadza nas w błąd sprowadzając na nas małą lawinę nieszczęść i stresu.
Ostatni i symboliczny obraz z Wilna |
Wilno polecam, ale na krótki wypad i to z lepszą pogodą niż z tą szaroburą - jesienną.
Jak ci się podoba Agatko? |
Za zdjęcia & wiedzę, potrzebną do stworzenia tego wpisu & wspomnienia & wspólny wyjazd - dziękuję Agacie i Dominice!
Częstotliwość postów trochę spadła, ale to przez czasowy brak motywacji, natłok pracy i odwiedziny rodzinki w Polsce, ale wkrótce wpis o kolejnym szwedzkim mieście!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz