Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Stockholm!



  


Stockholm 




Udało się! Wreszcie! Pierwsza część Erasmusa zwieńczona wizytą w Sztokholmie, o której od dawna marzyłem. Jako, że semestr się skończył i mam prawie dwa tygodnie wolnego, zdecydowaliśmy się z Dominiką na małą wycieczkę. A gdzie się wybrać będąc w Szwecji jak nie do jej stolicy. Tym bardziej, że dzięki zdolnościom podróżniczym, znajomościom i pewnie szczęściu udało nam się cały pobyt spędzić u znajomej znajomej, która dała nam do dyspozycji klucze i cały pokój w jej mieszkaniu na Solnej - dzielnicy oddalonej o 10 minut jazdy metrem od centrum. 




Od samego początku widać panującą w Sztokholmie poprawność i wielokulturowość. No cóż, metropolia. Stolica Szwecji. Stolica Skandynawii. Miasto dobrobytu. Przy tym, Sztokholm nie okazał się być, aż tak drogi jak mogłoby się wydawać. Może to zasługa tego, że przyzwyczaiłem się już do tutejszych cen. Niemniej, transport jak zawsze drogi - 300 koron (150 zł) za tygodniową kartę miejską. Biorąc jednak pod uwagę możliwości jakie daje ta karta, nie jest to kwota nieakceptowalna. Dzięki niej bowiem, przez cały tydzień możemy korzystać z wielu linii metra, pociągu podmiejskiego, autobusów, a nawet promu kursującego na sąsiednie wyspy. Co prawda, z tego ostatniego nie udało nam się skorzystać przez temperatury, ale i tak karta Acess to wygoda i must have każdego podróżnika, chcącego zwiedzić trochę więcej niż centralną wyspę - Gamla stan


Gondola, z której podziwialiśmy nocny Sztokholm razem z ... dowiecie się na końcu :)


Drugie wrażenie - piękne miasto. Jeśli tylko wyjdziemy już z podziemi i szeregu kamienic, a naszym oczom ukaże się woda i stojące wzdłuż zatoki rzędy kolorowych budynków, można zakochać się w tym widoku, zarówno wieczorem jak i za dnia. Jednak, sam Sztokholm nie rozkochał mnie w sobie od razu. Gdybym był tu pół roku temu, pewnie zaparłoby mi dech w piersiach. Jednak po zwiedzaniu i doświadczeniu np. Kopenhagi, nie byłem aż tak podatny na wszystkie miejskie pokusy i atrakcje - w tym na te wizualne.




Trzecie wrażenie - Sztokholm to żywe centrum i spokojniejsze przedmieścia. Niby norma, jak wszędzie. Jednak jest to bardzo uderzające, że wystarczy 10 minut jazdy metrem, a znajdziemy się w czymś w rodzaju miejskiej sypialni. Czyli, bloki, bloki, bloki i cisza. Być może to przez okres zimowy i chłód, ale jednak widać różnicę.



Kolejne przemyślenie - kolejne różnice. Widzimy tu bardzo dobrze ubranych ludzi, mnóstwo nowych samochodów, ale i żebraków na ulicy lub babeczki trzęsące kubeczkami z drobnymi. Kontrasty są widoczne nie tylko w aspekcie społecznym. Same budynki czasem niemalże się wykluczają, a jednak tworzą spójną całość. Stare kamienice a tuż obok nowe szklane budynki. Stare kamienice a w ich parterach nowoczesne sklepy, domy mody, kawiarnie. I o dziwo wszystko pasuje. 




Nawet 5 dni w tym mieście pozwala mi dużo opowiedzieć. Dlatego też podzielę swoje przemyślenia na 5 aspektów pod kątem, których obcowałem ze Sztokholmem. Oprócz tego, dużo zdjęć aby jak najlepiej oddać to co zaobserwowałem. Co prawda, już drugiego dnia zepsuł się nam aparat, ale jakoś daliśmy radę. 







Już niedługo poszczególne wpisy, a póki co - zobrazowanie wyprawy. 

Enjoy, bo jest co.

/MŻ.




Hjorthagen, czyli...

... oddalić się na wschód aby znaleźć się na łonie natury.
















Uwaga! Ludzie wpatrzeni w telefony. Przekaz.




Remontowane National Museum





Szwedzkie Twin Towers







Wybaczcie jakość, ale na prawdę strasznie sypało




Stacjonarny Ben&Jerry's!





A tak prezentuje się widok z Gondoli. Bo jak Sztokholm to tylko z Natalią! Dziękujemy Ci bardzo. :) 


    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz