Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

niedziela, 28 lutego 2016

Öland vol. 2



   Öland vol. 2



Druga część tripu to jazda przed siebie, aby dotrzeć do południowego końca wyspy. Tylko lub aż 60 kilometrów. Miła dla ucha muzyka, piękne słońce, majaczące w tle morze i szwedzkie domy. Skojarzenie było tylko jedno: idylla. Po chwili krajobraz zaczęły wzbogacać one; stare drewniane wiatraki, przy których nie mogliśmy się nie zatrzymać. Wydawało się jakby każdego gospodarstwo miało swój własny wiatrak. Nam udało się nawet wejść do środka jednego z nich aby w szparze móc ujrzeć morze i znajdujące się w oddali na linii horyzontu duże białe nowoczesne wiatraki. Holendrzy czuli się jak w domu. 



Kolejny przystanek to sklep z różnymi szklanymi wyrobami z hutą szkła na zapleczu. Od razu było czuć panujące wewnątrz ciepło. Po chwili przywitał nas właściciel sklepu. Okazało się, iż jest to facet koło 50-tki, który od kilku dekad zajmuje się hutnictwem. Pracował nawet w polskiej hucie, gdzie nauczył się polskiego dialektu panującego wewnątrz huty. Jak nie trudno się domyślić, składał się on głównie z przekleństw, wypowiadanych przez właściciela z radością i niemałą poprawnością. Po usłyszeniu kilku historii - głównie o Polsce i polskim języku - postanowiliśmy ruszyć dalej. Przed odjazdem dostaliśmy jeszcze po mapce wyspy, a właściwie po dwóch mapkach, gdyż jest tu tak wiele ciekawych rzeczy, że atrakcje te zostały podzielone na dwie mapy prezentujące północną i południową część wyspy.




Ottenby 




Na koniec wreszcie udało dotrzeć się nam na sam koniec wyspy - do miasteczka Ottenby. Nie mieliśmy oczywiście zamiaru zwiedzać miasteczka samego w sobie, ale dosłownie koniec wyspy. Dojechaliśmy więc do wąskiej asfaltowej drogi prowadzącej do latarni morskiej w pobliżu, której biegały... renifery!  


Całość okazała się być rezerwatem i celem licznych podróży dla obserwatorów ptaków i fok. Sami, pomimo strasznie silnego wiatru i zimna nieugięci szliśmy ku brzegowi wyspy, aby ujrzeć taki oto widok: 



Słyszałem, że Öland jest piękna, ale nie spodziewałem się, że zrobi na mnie aż takie wrażenie. Po napawaniu się tym nadzwyczajnym widokiem, przemarźnięci wybraliśmy się w drogę powrotną, zahaczając jeszcze o IKEĘ i jej przepyszne i tanie jedzenie.



Gdybym pisał te słowa będąc jeszcze na wyspie brzmiałyby one:
 I LOVE SWEDEN
Albo nic bym nie powiedział, bo po prostu zaparłoby mi dech w piersiach.



Najlepszy spontaniczny dzień ever!




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz