Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

sobota, 14 listopada 2015

Ronneby


Na nudy Ronneby






Weekend, ładna pogoda, grzech się nigdzie nie ruszyć tym bardziej, że spędziło się cały deszczowy piątek w domu. Postanowiliśmy wybrać się z Dominika do miasteczka, w którym jeszcze nie byliśmy pomimo wielokrotnego przejeżdżania pociągiem. Aby było ciekawiej, zdecydowaliśmy, że dotrzemy tam stopem. 15 minut stania przy autostradzie w Nättraby na naszej ulubionej miejscówce i jedziemy z dwoma młodymi chłopakami. Dojeżdżamy na stacje i jak się okazuje, do zwiedzenia są dwie główne rzeczy: rynek i Brunnspark.



Ruszmy więc ku temu pierwszemu - kierując się w stronę wieży. Gdy dotarliśmy na rynek potwierdziły się kolejne dwie rzeczy. Weekendowy styl życia wielu Szwedów z małych miast, polega na spędzaniu czasu w domu z rodziną i/lub przyjaciółmi. Przez to na ulicach panowała całkowita pustka, poza jednym wyjątkiem. No właśnie, tu dochodzimy do drugiej tendencji. Na ulicach sami Arabowie/migranci. Czy to siedząc na ławce, czy grając w szachy i tak spędzając swój wolny czas lub sprzedając na stoisku z warzywami. Z utęsknieniem czekaliśmy na zobaczenie prawdziwych Szwedów.






Zapuszczający się dalej, trafiliśmy na ciekawy szklany budek z oczkiem wodnym. Okazało się, że jest to budynek Urzędu Miasta.



Był to nie lada kontrast do spotkanych tuż obok supermarketów i mało ciekawych budynków. 
Zdecydowaliśmy, że pójdziemy  pod górę w stronę wieży i zostaliśmy za ten wybór nagrodzeni. I nie chodzi tu o wodospad, a o wąskie uliczki z typowymi kolorowymi drewnianymi domkami. 



Tuż potem trafiliśmy w jeszcze jedno ciekawe miejsce. Budynek wyglądający na opuszczony na ścianach którego prężnie rozwinęła się sztuka grafiti.  







Gdy zwiedziliśmy już większość pustego miasta ruszyliśmy w stronę drugiej - chyba najbardziej znanej i promowanej atrakcji Ronneby- Brunnsparku. W porównaniu do wielkości miasta był naprawdę ogromny. Stwierdziliśmy, że najciekawszym punktem parku jest ogród japoński, który z resztą nie wyglądał tak jak się tego spodziewaliśmy. Rośliny, drewniana, kładka i kartki z japońskimi sentencjami. W dodatku zrobiło się ciemno i nie było jak zrobić zdjęć, ale może to nic straconego. Było już całkowicie ciemno, a była dopiero 6, zaczęliśmy kierować się w stronę stacji. A tam prawie 40 minut czekania na opóźniony pociąg, aby przejechać nim zaledwie 15 min do Karlskrony. 

Tak czy siak, było warto :) 
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz